poniedziałek, 26 maja 2014

4. "Jak mogliście mi to zrobić?!"

Dzwonek do drzwi był uparty jak nigdy. Dzwonił i dzwonił. I przestać bynajmniej nie zamierzał, więc du Rietz cicho wyplątał się z kołdry.

- Ja otworzę. – powiedział cicho i pocałował delikatnie usta dziewczyny. – Śpij.

Zaspany, potykając się o własne nogi zszedł po schodach i ruszył do drzwi wejściowych. Był przekonany, że to Johan  zapomniał kluczy do domu i teraz nieudolnie się dobija. Ale to nie był Johan.

Przed domem państwa Sjöstrand stała Anette Ekdahl du Rietz z córką i (fuck!) kochankiem. Zdziwiony du Rietz przetarł oczy, mając nadzieję, że to tylko sen. Tyle, że przecierał oczy już czwarty raz, a oni wciąż tam byli. Alexandra rzuciła mu się na szyję.

- Gratuluję dziecka. – powiedział z przekąsem Kim, wciąż trzymając „córkę” w ramionach.

- Dziękujemy. – odpowiedziała uśmiechnięta Anette, dotykając brzucha. – Przyszłam porozmawiać o rozwodzie…

- Jeśli masz przy sobie papiery, to podpisuję.- przerwał jej du Rietz.

- Z Twojej winy. – przechyliła uroczo głowę. Zawsze tak robiła, gdy chciała go do czegoś przekonać. Ciekawe, czy Anderssonowi też tak robi?

- Jak to: z mojej?

- Nie miałeś dla mnie czasu, nie chciałeś mieć dziecka…

- To Ty szprycowałaś się tabletkami antykoncepcyjnymi, moja droga. A czas miałem dla Ciebie zawsze! Tylko Ty wolałaś prowadzić erotyczne rozmowy przez telefon z tym dupkiem. On Cię posuwa od 6 lat! Co najmniej!

- Uściślijmy. – wtrącił się Andersson. – Od samego początku. No prawie. Przez pierwszy rok Waszego małżeństwa Anette była Ci wierna. A samotnymi, długimi wieczorami, owszem, dzwoniła do mnie. I spędzaliśmy bardzo miły czas w Waszym, małżeńskim łożu. Swoją drogą, bardzo wygodne.

- Kim? Co się dzieje? – brunet usłyszał zaspany głos Gabrysi. – O! Dzień dobry, ciociu. Cześć Alex.

- Nic się nie dzieje, skarbie. Może idźcie z Alexandrą coś zjeść, a my porozmawiamy?

- Okej. Alex, co powiesz na tosty? – brunetka wzięła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła do kuchni.

Nie mogła jej powiedzieć. Znały się i przyjaźniły praktycznie od zawsze, ale… Jak niby miała jej to powiedzieć? Alex, zakochałam się w Twoim ojcu? Alex, Twój tata cudownie całuje? Naprawdę chciała jej wszystko opowiedzieć, zapytać o radę. Ale nie mogła. A przyjaciółka twardo próbowała wypytać o miłość panny Sjöstrand. Z daleka wprost promieniowała radością. I była jakaś taka… Inna. Szczęśliwsza, z takim uroczym blaskiem w oczach.

Alexandra patrzyła zachwycona na odmienioną przyjaciółkę, jednak ta nic nie chciała wyjawić. Ale – przewidywała – wszystko jest kwestią czasu. W końcu dowie się, kto skradł serce brunetki. Jak nie od niej samej, to może od… No tak, przecież ojciec tu mieszka! Więc musi wiedzieć, kto się tu kręci. Więc na pewno wie, z kim spotyka się Gabrielle!

- Co Twoja mama chce od Kima? – zapytała nagle brunetka, zalewając trzy kubki z herbatą.

- A jak myślisz?  - odpowiedziała Alex, wbijając wzrok w stół. – Rozwodu. A czego by innego. Chce wziąć ślub z… .

- Będą mieli dziecko? – wcięła się Gabi w wypowiedź przyjaciółki.

- Mama tak twierdzi. A ja nie wiem, czy to prawda. Ciężko mi w to wierzyć, bo moja mama jest starsza nawet od wujka Johana. No, ale skoro tak uważają…

- Wiedziałaś o tym, że Anette zdradza Kima?

- Szczerze? Musiałabym być ślepa i głucha, żeby nie widzieć „wujka” przychodzącego do mamy. Jak byłam mała przynosił mi słodycze. Potem jakieś fajne ciuszki. Odpalał trochę kasy. Było mi wygodniej niż z tatą, który był w rozjazdach. Ale dopiero teraz, gdy z nami nie mieszka, zrozumiałam, jak bardzo mu na mnie wtedy zależało. Bo wiesz, fakt, że go nie było: to jedno. Jednak naprawdę się o mnie troszczył, pomimo ogromnego zmęczenia zawsze znajdował dla mnie czas. Żeby się pobawić, później, żeby dać mi poopowiadać. A gdy już byłam duża: wyżalić się na wszystkich chłopców, z którymi miałam na pieńku z różnych względów. Żałuję, że nie wykorzystałam tych chwil na maxa. Przecież on nawet nie jest moim ojcem! Gdy mama się z nim rozwiedzie, mogę go już nie zobaczyć. Po co miałby się ze mną spotykać, przecież nie będę już nikim ważnym…

- Jesteś jego córką, Alex! – zaprotestowała Gabrysia, siadając naprzeciwko przyjaciółki i biorąc ją za ręce. – On Cię naprawdę bardzo, ale to bardzo kocha. Zawsze Cię kochał i zawsze będziesz na ważnym miejscu w jego sercu.

Dziewczyna podniosła wzrok i zobaczyła mężczyznę opartego o futrynę i patrzącego na nią z ciepłym uśmiechem.

- Nie zostawi Cię. Jestem tego pewna. Na przykład: pod nieobecność mojego ojca i jego dziewczyny opiekuje się mną. I, uwierz mi, nie krzywduje mi się. Myślę, że wystarczy, że będziesz go kochać tak samo mocno jak wcześniej oraz wpadniesz go czasem odwiedzić. Nie zapominaj: on Cię kocha.

- Moje dziewczynki! – Kim w końcu zdecydował się dołączyć do pijących herbatę dziewcząt. Pocałował każdą w czoło i zajął wolne miejsce przy stole. – Ale na Alex czeka w samochodzie mama z przyjacielem.

- Mogę tu jeszcze kiedyś wpaść? – spytała Alexandra Evron patrząc z nadzieją to na przyjaciółkę, to na ojca.

- Czy Ty jesteś głupia?! Co Ty sobie wyobrażasz?! – podniosłą głos Sjöstrand. – Jak nie przyjedziesz, to Cię przywlokę to siłą!

Na widok przerażonej twarzy Evron, Gabi i Kim zaczęli się śmiać. Po chwili Alex do nich dołączyła, jednak zaraz musiała się pożegnać. Panna Sjöstrand i prawie-już-rozwodnik Ekdahl du Rietz zostali w tym dużym Johanowym domu sami.

- Wiesz… - zaczęła dziewczyna, sadzając się na kolanach bruneta. – Podobno, jak mama mnie podrzucała tacie to poranek wyglądał tak samo jak nasz. Tata ucałował ówczesną dziewczynę i poszedł otworzyć. Ale potem narzeczona go zostawiła.

- Ale Ty mnie nie zostawisz? – zapytał, zanurzając nos w miękkich, pachnących włosach.

- Zostawię Cię, jeśli nie pójdziesz dzisiaj do pracy. – odpowiedziała. – Musisz kiedyś wrócić.

- Najpierw chciałbym zrobić coś zupełnie innego. – powiedział, wpijając się w usta dziewczyny.

Całowali się dłuższą chwilę. Wydawało się, że nic nie może przerwać tej słodkiej chwili. Nie przewidywali jednak, że do domu wróci Alexandra, która zapomniała torebki. Razem z Johanem Sjöstrandem, Juliette Verdice i rodzicami tej dwójki…

~*~

- Noro, kochanie! – Niclas Ekberg nieudolnie próbował opanować nerwy. – Noro! Gdzie jesteś?! Nasza córka chyba rodzi!

~*~

- Gabrysia? Du RIETZ?! – Johan stał w drzwiach i patrzył na parę całującą się zachłannie, jakby jedno chciało wessać drugie (wyglądali trochę jak te glonojady w akwarium, ale ciiii…).

Natychmiast się od siebie oderwali i spąsowieli na policzkach. Nie wiadomo z jakiego powodu bardziej: dlatego, że bali się reakcji Johana, czy dlatego, że wpatrywało się w nich 7 par oczu.

- Tato, ja Ci wszystko wyjaśnię… - powiedziała cicho dziewczyna, powoli podchodząc do ojca.

- Dobrze. – Sjöstrandowi wróciła zdolność racjonalnego myślenia. Poprosił Juliette, aby zabrała rodziców do salonu, a on w tym czasie porozmawia z córką i przyjacielem.

Opowieść zaczęła od samego początku. Od momentu, gdy pijany du Rietz zjawił się u nich na podwórku, przez dzień następny, wydarzenia na imprezie, kończąc na spędzonych razem dwóch tygodniach. Nie było powodu, aby cokolwiek już przed nim zatajać. Na to było za późno.

- Chcielibyśmy być razem. – powiedziała, jednocześnie kończąc całą swoją wypowiedź.

- To bądźcie. Broni Wam ktoś? – spytał Johan, patrząc na córkę.

- Nie jesteś zły? – spytał du Rietz, który dopiero teraz odważył się dołączyć do rozmowy.

- Jesteście dorośli. Zakładam, że wiecie, co robicie. – zaśmiał się blondyn i poklepał kumpla po ramieniu. - Ale jak ją skrzywdzisz du Rietz, to Cię powieszę za jaja przed domem. A Ty, Gabrysiu… Ty też masz go nie skrzywdzić, bo… Bo zawiśniesz przed domem za nadgarstki.

- Tato, jesteś najwspanialszym człowiekiem na świecie. – powiedziała dziewczyna i mocno przytuliła się do ojca.

- Tylko teraz wytłumaczcie to Alexandrze. – odpowiedział Johan, ucałował policzek córki i wyszedł z pomieszczenia, w którym ponownie pojawiła się panna Evron.


- JAK MOGLIŚCIE MI TO ZROBIĆ?! – dziewczyna ze łzami w oczach zaczęła krzyczeć. – DLACZEGO?!

- Alex… - zaczęli oboje, ale dziewczyna nie chciała ich słuchać. Zapłakana wybiegła z domu.

- To się źle skończy. – powiedziała Gabrielle patrząc przez okno na przyjaciółkę, która najwidoczniej odmówiła powrotu do domu samochodem, bo biegła chodnikiem.

I miała dziewczyna rację. Gdy tylko Alexandra zniknęła jej z oczu, w salonie pojawiła się wściekła Anette, wyzywając du Rietz’a od najgorszych. Najprawdopodobniej cała sprawa rozeszłaby się po kościach, gdyby nie fakt, że pani Ekdahl du Rietz nazwała (obecnego jeszcze) męża „dziwkarzem, który pieprzy się z małoletnią siksą”. Johan Sjöstrand nie mógł pozwolić na znieważanie córki, więc – bardzo zirytowany – powiedział Anette parę słów, po których kobieta wyszła (a gdyby tylko mogła dodatkowo nakryłaby się nogami).

Kiedy emocje opadły, Kim i Johan zorientowali się, że Gabrysi w salonie nie ma.

-----------------------
Się namieszało ;)
To opowiadanie zaczyna żyć własnym życiem...
Dziś maturka z polskiego.
(posta dodaje automat, gdyż w momencie, gdy to czytasz jestem w Krakowie)

1 komentarz:

  1. No no no... Nie spodziewałam się, że prawda tak szybko wyjdzie na jaw i ojciec Gabi zareaguje tak łagodnie. Za to reakcja Alex! Wow! Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń