Dzwonek do drzwi był uparty jak nigdy. Dzwonił i
dzwonił. I przestać bynajmniej nie zamierzał, więc du Rietz cicho wyplątał się
z kołdry.
- Ja otworzę. – powiedział cicho i pocałował
delikatnie usta dziewczyny. – Śpij.
Zaspany, potykając się o własne nogi zszedł po
schodach i ruszył do drzwi wejściowych. Był przekonany, że to Johan zapomniał kluczy do domu i teraz nieudolnie
się dobija. Ale to nie był Johan.
Przed domem państwa Sjöstrand stała
Anette Ekdahl du Rietz z córką i (fuck!) kochankiem. Zdziwiony du Rietz
przetarł oczy, mając nadzieję, że to tylko sen. Tyle, że przecierał oczy już
czwarty raz, a oni wciąż tam byli. Alexandra rzuciła mu się na szyję.
- Gratuluję dziecka. – powiedział z
przekąsem Kim, wciąż trzymając „córkę” w ramionach.
- Dziękujemy. – odpowiedziała
uśmiechnięta Anette, dotykając brzucha. – Przyszłam porozmawiać
o rozwodzie…
- Jeśli masz przy sobie papiery, to
podpisuję.- przerwał jej du Rietz.
- Z Twojej winy. – przechyliła
uroczo głowę. Zawsze tak robiła, gdy chciała go do czegoś przekonać. Ciekawe, czy
Anderssonowi też tak robi?
- Jak to: z mojej?
- Nie miałeś dla mnie czasu, nie
chciałeś mieć dziecka…
- To Ty szprycowałaś się tabletkami
antykoncepcyjnymi, moja droga. A czas miałem dla Ciebie zawsze! Tylko Ty
wolałaś prowadzić erotyczne rozmowy przez telefon z tym dupkiem. On Cię posuwa
od 6 lat! Co najmniej!
- Uściślijmy. – wtrącił się
Andersson. – Od samego początku. No prawie. Przez pierwszy rok Waszego
małżeństwa Anette była Ci wierna. A samotnymi, długimi wieczorami, owszem, dzwoniła
do mnie. I spędzaliśmy bardzo miły czas w Waszym, małżeńskim łożu. Swoją
drogą, bardzo wygodne.
- Kim? Co się dzieje? – brunet
usłyszał zaspany głos Gabrysi. – O! Dzień dobry, ciociu. Cześć Alex.
- Nic się nie dzieje, skarbie. Może
idźcie z Alexandrą coś zjeść, a my porozmawiamy?
- Okej. Alex, co powiesz na tosty?
– brunetka wzięła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła do kuchni.
Nie mogła jej powiedzieć. Znały się
i przyjaźniły praktycznie od zawsze, ale… Jak niby miała jej to powiedzieć?
Alex, zakochałam się w Twoim ojcu? Alex, Twój tata cudownie całuje? Naprawdę
chciała jej wszystko opowiedzieć, zapytać o radę. Ale nie mogła. A przyjaciółka
twardo próbowała wypytać o miłość panny Sjöstrand. Z daleka wprost
promieniowała radością. I była jakaś taka… Inna. Szczęśliwsza, z takim uroczym
blaskiem w oczach.
Alexandra patrzyła zachwycona na
odmienioną przyjaciółkę, jednak ta nic nie chciała wyjawić. Ale – przewidywała
– wszystko jest kwestią czasu. W końcu dowie się, kto skradł serce brunetki.
Jak nie od niej samej, to może od… No tak, przecież ojciec tu mieszka! Więc
musi wiedzieć, kto się tu kręci. Więc na pewno wie, z kim spotyka się
Gabrielle!
- Co Twoja mama chce od Kima? –
zapytała nagle brunetka, zalewając trzy kubki z herbatą.
- A jak myślisz? - odpowiedziała Alex, wbijając wzrok w stół.
– Rozwodu. A czego by innego. Chce wziąć ślub z… .
- Będą mieli dziecko? – wcięła się
Gabi w wypowiedź przyjaciółki.
- Mama tak twierdzi. A ja nie wiem,
czy to prawda. Ciężko mi w to wierzyć, bo moja mama jest starsza nawet od wujka
Johana. No, ale skoro tak uważają…
- Wiedziałaś o tym, że Anette
zdradza Kima?
- Szczerze? Musiałabym być ślepa i
głucha, żeby nie widzieć „wujka” przychodzącego do mamy. Jak byłam mała
przynosił mi słodycze. Potem jakieś fajne ciuszki. Odpalał trochę kasy. Było mi
wygodniej niż z tatą, który był w rozjazdach. Ale dopiero teraz, gdy z nami nie
mieszka, zrozumiałam, jak bardzo mu na mnie wtedy zależało. Bo wiesz, fakt, że
go nie było: to jedno. Jednak naprawdę się o mnie troszczył, pomimo ogromnego
zmęczenia zawsze znajdował dla mnie czas. Żeby się pobawić, później, żeby dać
mi poopowiadać. A gdy już byłam duża: wyżalić się na wszystkich chłopców, z
którymi miałam na pieńku z różnych względów. Żałuję, że nie wykorzystałam tych
chwil na maxa. Przecież on nawet nie jest moim ojcem! Gdy mama się z nim
rozwiedzie, mogę go już nie zobaczyć. Po co miałby się ze mną spotykać,
przecież nie będę już nikim ważnym…
- Jesteś jego córką, Alex! –
zaprotestowała Gabrysia, siadając naprzeciwko przyjaciółki i biorąc ją za ręce.
– On Cię naprawdę bardzo, ale to bardzo kocha. Zawsze Cię kochał i zawsze
będziesz na ważnym miejscu w jego sercu.
Dziewczyna podniosła wzrok i
zobaczyła mężczyznę opartego o futrynę i patrzącego na nią z ciepłym uśmiechem.
- Nie zostawi Cię. Jestem tego
pewna. Na przykład: pod nieobecność mojego ojca i jego dziewczyny opiekuje się
mną. I, uwierz mi, nie krzywduje mi się. Myślę, że wystarczy, że będziesz go
kochać tak samo mocno jak wcześniej oraz wpadniesz go czasem odwiedzić. Nie
zapominaj: on Cię kocha.
- Moje dziewczynki! – Kim w końcu
zdecydował się dołączyć do pijących herbatę dziewcząt. Pocałował każdą w czoło
i zajął wolne miejsce przy stole. – Ale na Alex czeka w samochodzie mama
z przyjacielem.
- Mogę tu jeszcze kiedyś wpaść? –
spytała Alexandra Evron patrząc z nadzieją to na przyjaciółkę, to na ojca.
- Czy Ty jesteś głupia?! Co Ty
sobie wyobrażasz?! – podniosłą głos Sjöstrand. – Jak nie przyjedziesz, to Cię
przywlokę to siłą!
Na widok przerażonej twarzy Evron,
Gabi i Kim zaczęli się śmiać. Po chwili Alex do nich dołączyła, jednak zaraz
musiała się pożegnać. Panna Sjöstrand i prawie-już-rozwodnik Ekdahl du Rietz
zostali w tym dużym Johanowym domu sami.
- Wiesz… - zaczęła dziewczyna,
sadzając się na kolanach bruneta. – Podobno, jak mama mnie podrzucała tacie to
poranek wyglądał tak samo jak nasz. Tata ucałował ówczesną dziewczynę
i poszedł otworzyć. Ale potem narzeczona go zostawiła.
- Ale Ty mnie nie zostawisz? –
zapytał, zanurzając nos w miękkich, pachnących włosach.
- Zostawię Cię, jeśli nie pójdziesz
dzisiaj do pracy. – odpowiedziała. – Musisz kiedyś wrócić.
- Najpierw chciałbym zrobić coś
zupełnie innego. – powiedział, wpijając się w usta dziewczyny.
Całowali się dłuższą chwilę.
Wydawało się, że nic nie może przerwać tej słodkiej chwili. Nie przewidywali
jednak, że do domu wróci Alexandra, która zapomniała torebki. Razem z Johanem
Sjöstrandem, Juliette Verdice i rodzicami tej dwójki…
~*~
- Noro, kochanie! – Niclas Ekberg
nieudolnie próbował opanować nerwy. – Noro! Gdzie jesteś?! Nasza córka chyba
rodzi!
~*~
- Gabrysia? Du RIETZ?! – Johan stał
w drzwiach i patrzył na parę całującą się zachłannie, jakby jedno chciało
wessać drugie (wyglądali trochę jak te glonojady w akwarium, ale ciiii…).
Natychmiast się od siebie oderwali
i spąsowieli na policzkach. Nie wiadomo z jakiego powodu bardziej: dlatego, że
bali się reakcji Johana, czy dlatego, że wpatrywało się w nich 7 par oczu.
- Tato, ja Ci wszystko wyjaśnię… -
powiedziała cicho dziewczyna, powoli podchodząc do ojca.
- Dobrze. – Sjöstrandowi wróciła
zdolność racjonalnego myślenia. Poprosił Juliette, aby zabrała rodziców do
salonu, a on w tym czasie porozmawia z córką i przyjacielem.
Opowieść zaczęła od samego
początku. Od momentu, gdy pijany du Rietz zjawił się u nich na podwórku, przez
dzień następny, wydarzenia na imprezie, kończąc na spędzonych razem dwóch
tygodniach. Nie było powodu, aby cokolwiek już przed nim zatajać. Na to było za
późno.
- Chcielibyśmy być razem. –
powiedziała, jednocześnie kończąc całą swoją wypowiedź.
- To bądźcie. Broni Wam ktoś? –
spytał Johan, patrząc na córkę.
- Nie jesteś zły? – spytał du
Rietz, który dopiero teraz odważył się dołączyć do rozmowy.
- Jesteście dorośli. Zakładam, że
wiecie, co robicie. – zaśmiał się blondyn i poklepał kumpla po ramieniu. - Ale
jak ją skrzywdzisz du Rietz, to Cię powieszę za jaja przed domem. A Ty,
Gabrysiu… Ty też masz go nie skrzywdzić, bo… Bo zawiśniesz przed domem za
nadgarstki.
- Tato, jesteś najwspanialszym
człowiekiem na świecie. – powiedziała dziewczyna i mocno przytuliła się do
ojca.
- Tylko teraz wytłumaczcie to
Alexandrze. – odpowiedział Johan, ucałował policzek córki i wyszedł
z pomieszczenia, w którym ponownie pojawiła się panna Evron.
- JAK MOGLIŚCIE MI TO ZROBIĆ?! –
dziewczyna ze łzami w oczach zaczęła krzyczeć. – DLACZEGO?!
- Alex… - zaczęli oboje, ale
dziewczyna nie chciała ich słuchać. Zapłakana wybiegła z domu.
- To się źle skończy. – powiedziała Gabrielle patrząc
przez okno na przyjaciółkę, która najwidoczniej odmówiła powrotu do domu
samochodem, bo biegła chodnikiem.
I miała dziewczyna rację. Gdy tylko Alexandra
zniknęła jej z oczu, w salonie pojawiła się wściekła Anette, wyzywając du
Rietz’a od najgorszych. Najprawdopodobniej cała sprawa rozeszłaby się po
kościach, gdyby nie fakt, że pani Ekdahl du Rietz nazwała (obecnego jeszcze)
męża „dziwkarzem, który pieprzy się z małoletnią siksą”. Johan Sjöstrand nie
mógł pozwolić na znieważanie córki, więc – bardzo zirytowany – powiedział
Anette parę słów, po których kobieta wyszła (a gdyby tylko mogła dodatkowo
nakryłaby się nogami).
Kiedy emocje opadły, Kim i Johan zorientowali się, że
Gabrysi w salonie nie ma.
-----------------------
Się namieszało ;)
To opowiadanie zaczyna żyć własnym życiem...
Dziś maturka z polskiego.
(posta dodaje automat, gdyż w momencie, gdy to czytasz jestem w Krakowie)
No no no... Nie spodziewałam się, że prawda tak szybko wyjdzie na jaw i ojciec Gabi zareaguje tak łagodnie. Za to reakcja Alex! Wow! Czekam na więcej !
OdpowiedzUsuń