poniedziałek, 5 maja 2014

1. "Zostanę z nim i doprowadzę go do stanu używalności, ok?"

To miał być dzień jak każdy inny. Gabrielle miała iść rano na zajęcia, a on dostał dwa tygodnie wolnego z okazji zwycięstwa swoich podopiecznych. Po południu mieli jechać do rodziców Johana, którzy parę miesięcy temu zostawili swój dom synowi, a sami przenieśli się do małej wioseczki ponad 100 km od Sztokholmu.

Sjöstrand od samego początku zastanawiał się, dlaczego rodzice zechcieli wynieść się z dotychczasowego miejsca zamieszkania. Przecież „starych drzew się nie przesadza”, jak to sami mówili wiele razy, a tu nagle… Przeprowadzamy się. Ich decyzja – Johan nie mógł zrobić nic więcej, jak tylko ją zaakceptować i pomóc rodzicom w przenosinach. Ale nie był zadowolony z tego pomysłu. Do taty parę razy musiała przyjechać specjalistyczna karetka ze stolicy. Przecież na prowincji nie będzie tak dobrej opieki lekarskiej!

O drugiej po południu, Sjöstrandowie pakowali większe zakupy, które mieli zawieźć do Eskilstuna. Johan wrócił jeszcze na chwilę do domu, aby potwierdzić rodzicom, że pojawią się z ich wnuczką za około półtorej godziny, gdy na podjeździe pojawił się zalany du Rietz.

- Gabrysiu… - bełkotał mężczyzna, chwiejąc się na nogach. – Czy jest tatuś?

- Gada z dziadkami. – odpowiedziała dziewczyna, obejmując go w pasie. – Może wejdziesz do domu? Bo wyglądasz tragicznie.

- Dziękuję, kochanie. – wymruczał i dał się brunetce poprowadzić do środka.

Młoda położyła go na kanapie, przyniosła plastikową miskę, za kołnierz byłego reprezentanta Szwecji włożyła ręcznik i poszła po ojca, aby zajął się przyjacielem. Kim wyglądał jak kupka nieszczęścia, a Sjöstrand od przynajmniej paru lat nie widział kumpla tak pijanego o tak wczesnej porze. Pozatym, powinien być w pracy. Co się wydarzyło?

- Anette mnie rzuciła. – wymamrotał du Rietz, gdy zobaczył nachylającego się nad sobą przyjaciela. – Zostawiła mnie po 15 latach małżeństwa. Dla innego. Powiedziała, że nie jest ze mną szczęśliwa i ma dość mojego stylu życia.

- Ale jak to? Przecież tak mocno się kochacie!

- Widziałeś dzisiejsze gazety?

- Nawet nie wychodziłem z domu.

Kim Ekdahl du Rietz zaczął zwracać zawartość żołądka do plastikowej miski, a Gabrielle w kuchni pokazywała ojcu na smartphonie najnowsze rewelacje z piłkarskiego światka. Na wszystkich stronach głównych było zdjęcie Anette Ekdahl du Rietz w niedwuznacznej sytuacji z Kimem Anderssonem -  kolegą z drużyny narodowej jej męża. Mówiąc wprost – para się namiętnie całowała i była w trakcie zdejmowania z siebie ubrań.

- Wybacz córeczko, ale dzisiaj nie pojedziemy do dziadków. Widzisz w jakim stanie jest Kimmi. Muszę z nim zostać. Zaraz do nich zadzwonię i odwołam wizytę.

- Nie możesz jej odwołać! – podniesionym głosem odpowiedziała dziewczyna. – Musisz zawieźć dziadkowi leki!

- Racja… - Johan zamyślił się. – Co w takim razie z du Rietzem?

- Zostanę z nim i doprowadzę go do stanu używalności, ok?

- Nie wiem, czy…

- Tato. Dobrze wiesz, że to jedyne wyjście. Dziadek jest najważniejszy, a ja nie mogę mu tego zawieźć, bo nie mam prawa jazdy. Jedź do nich z lekami, po drodze możesz wziąć ze sobą Juliette, a ja zaopiekuję się wujkiem do waszego powrotu.

- Ok. No to ja jadę. – były bramkarz ucałował córkę w czoło. – Jesteś aniołem. Do zobaczenia!

- Pa, tato.

- Najlepiej będzie, jak go położysz w gościnnym. Wtedy, gdy zaśnie oczywiście, możesz zaprosić którąś z koleżanek, żebyś nie musiała sama siedzieć.

- Muszę się pouczyć na jutrzejsze ćwiczenia, więc poproszę Patricię, aby przywiozła mi swoje notatki z fizyki.

- Jak uważasz, Skarbie. Cześć.

Johan Sjöstrand wyszedł z domu, a dziewczyna wróciła do salonu, gdzie zmarnionemu du Rietz’owi głowa zwisała z kanapy. Musiała go teraz jakoś przetransportować do pokoju gościnnego. Tylko jak? Prawie 2 metry wzrostu, ok. 85 kilogramów żywej wagi (schudł od czasu gry w reprezentacji)… Przecież ona, 25 centymetrów niższa i 30 kilo lżejsza nie miała najmniejszych szans z byłym rozgrywającym.

- Wujku… - Gabrielle trąciła mężczyznę w ramię. – Weź się rusz, co? No, wujek…

Co za człowiek… Użyczasz mu kanapę, a ten nawet najmniejszej wdzięczności nie okaże. Trudno. Trzeba go przenieść. Pat napisała, że będzie za 10 minut, więc lepiej, żeby dyrektora Szwedzkiego Związku Piłki Ręcznej nie było na kanapie w salonie zwłaszcza, że w przypadku szerszego otwarcia drzwi kanapa jest dobrze widoczna.

Nie chodziło o to, że Gabrielle wstydziła się pijanego wuja – co to, to nie. Po prostu Patricia, jak większość Szwedów, miała konserwatywne poglądy. Dobra, powiedzmy sobie szczerze: Patricia Gustavsson reprezentowała ultrakonserwatywne poglądy i była z tego bardzo dumna. Jednak wiązało się to z całkowitym potępieniem osób, które choć odrobinę odstępują od staroświeckich reguł. Jedna z nich: panna na wydaniu nie powinna przebywać w towarzystwie mężczyzn bez towarzystwa ojca, brata lub jakiejkolwiek innej kobiety. Tak więc Patricia wszędzie przemieszczała się swoim samochodem lub w towarzystwie jedynej przyjaciółki, która jeszcze nie miała jej dość – Gabrielli S.

Panna Sjöstrand była znana swoim uczelnianym znajomym z dwóch rzeczy: 1) zawsze podpisywała się jako Gabrielle S., 2) zawsze chodziła nieumalowana, w bluzie z kapturem i dresowych spodniach. Dawało jej to możliwość chodzenia na uczelnię jako ona, a nie córka znanego piłkarza ręcznego i obecnie trenera reprezentacji. A gdy ktoś zobaczył ją na zdjęciach, to nigdy w życiu nie skojarzyłby nieciekawie ubranej dziewczyny bez makijażu siedzącej w piątym rzędzie z tą piękną, młodą kobietą pokazującą się na największych sportowych (i nie tylko!) imprezach.

Pat znała tylko adres zamieszkania panny Sjöstrand, ale nigdy w jej domu nie była, dlatego postanowiła wykorzystać okazję, że ‘przyjaciółka’ chce się z nią spotkać. Możliwość zobaczenia od wewnątrz tego intrygującego miejsca, jakim był dom Gabrielli to nie lada gratka.

- Kim. Proszę. Zwlecz zwłoki z kanapy. Nie bądź świnia.

Nie pierwszy raz zdarzyło się mówić w ten sposób do 20 lat starszego od niej przyjaciela ojca. A on nie miał nic przeciwko. Czasem zachowywał się jakby wciąż miał dwadzieścia trzy lata. Ale – w przeciwieństwie do ojca – nigdy nie traktował jej jak dziecko. Nie uważał się też za nie-wiadomo-kogo. Był normalnym człowiekiem. Był kumplem. Z którym można się było pośmiać, podokuczać, ale także pospiskować przeciwko tacie.

- Gabi, nie jestem w stanie się ruszyć. – powiedział cicho. – Nie mogę tu zostać?

- Nie, nie możesz. Pamiętasz naszą rozmowę? Nie chcę, żeby na uczelni wiedziano, kim jestem, a za chwilę będzie tu jedna dziewczyna, która ma mi przywieźć notatki z fizyki. Wiesz, że jestem beznadziejna z tego, jakże uroczego, przedmiotu. Przetransportuj się do gościnnego, co?

- A mogę się na Tobie wesprzeć? Boję się, że nogi odmówią mi posłuszeństwa.

- Spoko. A jak trochę otrzeźwiejesz do wieczora, to mi pomożesz z zadaniami.

- OK. Dawaj łapę.

Był ciężki. Oparł się o nią chyba całym ciężarem ciała. Ale przynajmniej wstał – zawsze jakiś plus. Powoli, kroczek po kroczku, szli w stronę pokoju, w którym Kim Ekdahl du Rietz miał odpocząć na tyle, aby móc egzystować bez czyjejkolwiek opieki.

- Leż. – powiedziała dziewczyna, gdy posadziła mężczyznę na łóżku. – Przyniosę Ci wodę, miskę i ręcznik. Jak poczujesz się lepiej, to przyjdź. Będę pewnie u siebie. Muszę się tylko szybko pozbyć Gustavsson. Trzymaj się.

- Dam sobie radę.

Brunetka wyszła po obiecane rzeczy, a gdy wróciła były rozgrywający reprezentacji Szwecji spał w najlepsze. Dziewczyna przykryła go kocem i już na palcach wychodziła z pokoju, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.

- Śpij. – powiedziała w kierunku łóżka. – Ja wychodzę.

Przed drzwiami wejściowymi stała niska, korpulentna blondynka. Nie była brzydka, ale dość nudna i nieciekawa. Prawdopodobnie powodem tego był całkowity brak makijażu, który (gdyby był, oczywiście) mógłby podkreślić piękne rysy twarzy właścicielki.

- Cześć kochana! – wykrzyknęła na widok koleżanki. – Co u Ciebie?

- Nie krzycz. – odpowiedziała szeptem Gabrielle. – Tata śpi.

- Sorki. Mogę wejść?

- Nie bardzo, tata śpi.

- Przyjechałam tu tylko po to, żeby dać Ci parę kartek, a Ty nawet mnie na herbatę nie zaprosisz?

- Przepraszam Pat, nie dzisiaj.

- Ty coś ukrywasz, moja droga.

- Nic nie ukrywam, po prostu nie chcę budzić ojca.

- Spoko… To ja spadam. – powiedziała blondynka i ruszyła w stronę samochodu.

- Patricia, a notatki?

- Przepraszam Gab, nie dzisiaj. – przedrzeźniła brunetkę Gustavsson i wsiadła do pojazdu

----------------------------------------
Pierwszy dzień matur - CHECK ;)
Nie jest źle :D

Na kolejny zapraszam 12 maja o 20 :D

1 komentarz: