Ciche kwilenie wnuczki obudziło Niclasa ze snu. Od dwóch dni w jego domu mieszkała Gabriella Sjöstrand. Nie ukrywał, że ułatwiło mu to życie. Mógł wyjść na spacer, do sklepu, pojechać na parę godzin do żony. Córka przyjaciela była doskonałą opiekunką dla jego maleńkiej wnuczki. Rozumiała maleństwo doskonale i wydawała się być szczęśliwsza. Dodatkowo, dzięki jego staraniom, udało jej się utrzymać na studiach, bo zmotywował dziewczynę, aby porozmawiała z profesorami o możliwości zaliczenia egzaminów w innym terminie. Wszystko zaczynało się układać.
A dziś był ten dzień. Rozprawa, która miała zadecydować, co dalej. Wszyscy wierzyli w niewinność zarówno du Rietz’a, jak i Sjöstranda, jednak nikt nie miał pewności, jak zostanie rozegrana dalej ta sprawa.
Gabriella była na nogach od siódmej rano. Wyprasowała ubranie sobie, Niclasowi, Heidi, ojcu, du Rietz’owi. Zrobiła śniadanie. Nastawiła pranie. I wysprzątała cały dom. Nerwy bardzo ją zżerały. Chciała mieć już to za sobą. Chciała mieć dwóch kochanych mężczyzn przy sobie.
Punktualnie o jedenastej weszła do salonu ze śniadaniem dla całej trójki.
- Za 40 minut musimy jechać. – powiedziała Gabrysia, biorąc na ręce Heidi, aby ją nakarmić. – Jedz szybko.
- Ty coś zjedz. Kiedy ostatnio jadłaś pełnowartościowy posiłek?
- Jak wstałam.
- Nie wierzę Ci. – Ekberg wziął wnuczkę z rąk dziewczyny. – Ja karmię małą, a Ty samą siebie, bo jak nie, to ja to zrobię.
- Nie jestem głodna.
- Jak twój ojciec zobaczy, jak bardzo schudłaś, to padnie na zawał. Jedz. – mężczyzna poił niemowlaka mlekiem, patrząc na brunetkę. – Co du Rietz będzie macał jak wyjdzie?
- No wiesz! – oburzyła się dziewczyna.
- Taka prawda, skarbie. Uwierz, że będzie chciał się poprzytulać. I do czego? Zawsze byłaś szczuplutka, ale teraz to skóra i kości. Na dodatek podlane hojnie alkoholem. Na Twoim miejscu bym nie nadawał, tylko jadł.
- Nie mogę jeść, gdy tak się martwię.
- Nie masz czym. Oni dziś wyjdą. Na pewno.
Jeden kęs. Drugi. Trzeci. Powoli zjadła pierwszy prawdziwy posiłek od dłuższego czasu. Zrobiła się spokojniejsza i pełna woli walki. Tak, o to Niclasowi chodziło. Żeby Gabrysia wróciła do pełni sił. Bo tego będą potrzebowali Johan i Kim. Oparcia. Pierwsze dni wolności z pewnością będą dla nich ciężkie. Du Rietz będzie miał łatwiej. Czuły dotyk i delikatny pocałunek Gabi pomogą mu wrócić do życia. Gorzej z Johanem, który został sam.
Godzinę później byli już w sądzie. Jako pierwsza była rozpatrywana sprawa o gwałt, więc po piętnastu minutach Kim Ekdahl du Rietz znów mógł poczuć w ramionach ciepłe ciało dziewczyny.
- Kocham Cię. – powiedziała brunetka, gdy wyszedł z sali sądowej.
- Jestem wolny… - wyszeptał mężczyzna, rozejrzał się wokół siebie, a potem wziął dziewczynę w ramiona i parę razy okręcił wokół własnej osi. – Kocham Cię.
- Za ile druga?
- Za godzinę. – powiedział i musnął usta dziewczyny. – Pozwolono mi zostać z Tobą.
Usiedli razem na ławce wpatrując się sobie w oczy. Widzący ich Niclas był pewien – to była miłość. Prawdziwa miłość na dobre i na złe. A Gabrysia była najlepszym, co ich – Hubbe, du Rietz’a i Ekberga – w życiu spotkało. Niezależnie od wyniku następnej rozprawy wiedział, że tej dwójki nic nie rozdzieli…
-------------------------
Jeszcze tylko epilog.
Aż smutno mi się robi na myśl o tym...
Miłego tygodnia! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz